Bezpośrednio uosabia ideę sztuki
Jan Stanisław Wojciechowski
Katalog „Moją najlepszą...”, 1995
„Wincenty Dunikowski przez wiele lat bezkompromisowej praktyki bezpośrednio uosabia ideę sztuki. Bytuje w tej idei podejmując wezwania czasu w jakim żyje. Podejmuje je zarówno w aspekcie personalnym jak i w aspekcie środków artystycznych oraz w aspekcie całego otoczenia..."
A gdyby tak zrezygnować z podążania tropem poszczególnych realizacji Wincentego Dunikowskiego, powstrzymać się od słownego metaforyzowania na ich temat. Gdyby zaniechać rozważań na temat przemiany formy i idei sztuki mimo, iż oba te wątki nieomal same narzucają się w jego twórczości. Gdyby zamiast tego wmyśleć się w samo sedno jego postawy…
Taki generalizujący zabieg usprawiedliwia okazja z jakiej chcę to właśnie uczynić… pierwsza po latach wielka wystawa DUNIKO w Polsce. Ale nie tylko. Warto w moim głębokim przekonaniu zastosować taką „redukcję” również dlatego, że w jego wypadku skrupulatna biegnąca od jednej do drugiej pracy, opisowo-metaforyczna strategia krytyka jest nie tyle bezzasadna (prace artysty dostarczają aż nadto materiału do interpretacji), co niewystarczająca.
Wincenty Dunikowski bowiem przez wiele lat bezkompromisowej praktyki bezpośrednio uosabia ideę sztuki. Chciało by się powiedzieć bytuje w tej idei podejmując wezwania czasu w jakim żyje. Podejmuje je zarówno w aspekcie personalnym (kondycji, nastroju, władz intelektualnych) jak i w aspekcie środków artystycznych (form wizualnych, kształtów oraz materii w jakiej realizuje się jego twórczość w świecie widzialnym) oraz w aspekcie całego otoczenia z jego społeczną, techniczną i organizacyjną konsystencją.
Zasadne wydaje się zatem spojrzenie na twórczość Duniko jako na swoistą inkarnację sztuki. To właśnie w jego szczególnym przypadku decyzja bycia artystą ugruntowana w najgłębszej filozoficznej treści moderny („Wciąż się zmieniam”, „Być znaczy być przeciw”, te zasady Dunikowski eksponuje w swoich autointerpretacjach) bezwzględnie ucieleśniana jest w życiu. Bezwzględność ta przejawia się zarówno w wyborze tworzywa nie podlegającego żadnym uprzedzeniom warsztatowym czy dyscyplinarnym jak i w radykalności drogi życiowej – artysta w każdej chwili swego życia otwarty jest na kreację. Można nawet powiedzieć, że artysta żyje w sztuce, z krótkimi przerwami jedynie na wypełnianie podstawowych, życiowych konwenansów. W sztuce to znaczy w swoistej, zakwestionowanej przestrzeni egzystencji, w obszarze ciągle odnawiających się pytań, w strefie napięcia, w której artysta w każdej sekundzie może być wezwany do pracy nad obrazem, grafiką, obiektem lub instalacją, w każdej chwili powołany do manifestowania swej obecności.
Stan ten ma w wypadku Wincentego Dunikowskiego dość spektakularny wyraz zewnętrzny, gdy fizycznie niejako uczestniczy on w wyrażaniu swoich idei, gdy angażuje swoje ciało aby jego ciepłem ogrzać wosk („Kawałek wosku nadtopiony ciałem artysty”) lub swój oddech („Dunikos Breath”) lub gdy anektuje wszystko wokół, łącznie z porą dnia i nocy („Sztuka mgnień / Moment Art”). Te spektakularne manifestacje mają swoje o wiele głębsze źródła. Są naturalną reprezentacją praktycznego zatarcia egzystencjalnych granic życia artysty i jego dzieła. Trudno powiedzieć gdzie przebiega ten podział i czy w ogóle jeszcze istnieje. Prawdziwsze wydaje się paradoksalne na pierwszy rzut oka stwierdzenie, że artysta żyje tylko wtedy gdy pracuje twórczo. Twórczość nie oznacza tu tylko realizacji określonego obiektu, chociaż niewątpliwie jest to moment szczególnej intensyfikacji. Sytuacja życia w sztuce jest o tyle bardziej skomplikowana, iż dotyczy artysty wraz z całym jego kulturowym otoczeniem. Animuje on złożoną dziś machinę kultury z jej galeriami, muzeami, obiegiem artystycznym etc.
Powiedzmy w tym momencie bez ogródek, że stan owej niepodzielności artystycznego bytowania, to pochłonięcie bez reszty, staje się głównym wyróżnikiem jakości artystycznej, niezależnym od poszczególnych konkretyzacji. Ofiara życia, moment identyfikacji egzystencji z pracą twórczą są miarą autentyzmu a ten z kolei świadectwem moralności. To wyjściowe warunki głębi dzieła a jednocześnie wyraz swoistej immanencji aktu artystycznego. Sytuacja bycia w sztuce jest bowiem nie jedynym choć wystarczającym gwarantem spełniania się jej sensu. W egzystencji w sztuce rozpoczyna się i kończy zarazem wszelki możliwy łańcuch interpretacyjny skracając wysiłek filozofów i kompromitując erudycyjne popisy krytyków. Nie podlega też ona weryfikacji poprzez doraźne opcje polityczne, niezależnie od tego jak głębokie stoją za nimi racje historyczne i społeczne.
W tym miejscu trudno uniknąć spostrzeżenia dotyczącego samego faktu pojawienia się wystawy Dunikowskiego w Polsce. Otóż, żyjąc i tworząc w dwóch całkowicie odmiennych strefach kulturowych, w obu pozostając wierny tylko sztuce, potwierdza on i umacnia swoistą uniwersalność opisywanej tu determinacji. Każdy prawdziwy twórca poszukuje klimatu dla swojej artystycznej inkarnacji niezależnego od układów systemowych, koniunktur gospodarczych i politycznych. DUNIKO poprzez obecność w dwóch niejako kulturach znakomicie potwierdza ten rodzaj uniwersalizmu a jego dorobek strząsa z siebie wszelkie doraźne interpretacje, wszelką moralistykę o innej niż artystyczna proweniencji.
Dzięki Wincentemu Dunikowskiemu możemy znaleźć się ponownie w strefie sztuki, doświadczyć jej autonomicznej postaci z całą regenerującą siłą. Możemy z ulgą zawiesić nawyk interpretacyjnego przeżuwania sensów i przyzwyczajenie do wszechobecnej w naszej kulturze koniunkturalnej retoryki.
Info
Artykuł został opublikowany w katalogu: Wincenty Dunikowski-Duniko, Retrospektywa – „Moją najlepszą…”, Galeria Sztuki Współczesnej BWA, Krakow, 1995